
Ostatnio pokusiła się o sprawdzenie jak wiele pozycji w różnej formie jest nam serwowanych w zakresie tekstów o szczęściu i ustaliłam ze ilość artykułów na przestrzeni ostatnich 8-10 lat wzrosła prawie dziesięciokrotnie. Można do tego wliczyć książki, artykuły i poradniki „ jak osiągnąć szczęście w pięciu krokach” oraz nawiedzonych mówców motywacyjnych.
To niesamowite.
Nasuwa się pytanie czy nie kieruje nami strach, ze coś nas ominie …
A więc jednak ta pogoń jest poszyta lękiem.

Dążyć do doskonałości czy pozwalać sobie na „małe grzechy”?
Polegać na własnej intuicji czy wdrożyć „9 inspirującymi lekcjami Steve’a Jobsa” ?
Odwiedzić super coacha czy skonsultować się z nieobiektywnym przyjacielem?
Stworzyć plan 5-letni czy zdać się na los?
Uczyć się na pamięć „złotych myśli”?
Wmawiać sobie „mogę wszystko” czy „nic nie muszę”?
Zalecam pozamykać wszystkie poradniki, nie słuchać się nikogo i żyć bez – błędnie po swojemu, bo przecież podobno najlepiej „człowiek uczy się na własnych błędach”.
Sukces lub jego brak gwarantowany :)

„- Proszę pani, a za czym ta kolejka?
– Po miłość?
– Z importu?
– Nie, krajowa. Z importu bywa rzadko.
– A to nie jakaś chińska podróbka?
– A skąd mam wiedzieć?! Widzi pani, że sama stoję i się denerwuję! – Hej, kobitki, chińskie podróbki to są na bazarze, a w tym sklepie dają gwarancję. Kupowałam już, to wiem.
– To czego pani znowu stoi?
– Bo mi tamta miłość nie pasowała. Niby wybierałam-przebierałam, a jak rozpakowałam w domu, to się okazało, że nie to. Koleżance odsprzedałam za pół ceny.

Spacerów w deszczu, skakania przez kałuże, zbierania tęcz, wąchania kwiatów, puszczania baniek mydlanych, zatrzymywania się wzdłuż drogi, budowania zamków z piasku, oglądania zachodów słońca, księżyca i gwiazd, mówienia wszystkim „cześć”, chodzenia boso, przeżywania przygód, śpiewania w łazience, bycia wesołym w głębi serca, czytania książek dla dzieci, niemądrych zachowań, kąpania się w pianie, trzymania się za ręce, tańczenia, obejmowania i całowania, śmiechu i płaczu dla zdrowia.

W życiu wystarczy jeden moment, aby pozbyć się iluzji. Nieważne, czy dowiedzieliśmy się, że święty Mikołaj nie istnieje, a prezenty kupują rodzice albo w przeciągu chwili osoba, którą uważaliśmy za miłość życia, okazała się niewarta naszych uczuć. Wokół nas cały czas pojawiają się złudzenia – nasze wcześniejsze plany, marzenia z lat nastoletnich lub młodzieńczych czasami przynoszą spełnienie a czasami rozczarowanie.
Przebudzenie bywa ciężkie zwłaszcza wtedy, kiedy zdajemy sobie sprawę ze swoich złudzeń lub widzimy, że nasze wcześniejsze przekonania niewiele mają wspólnego z prawdziwą rzeczywistością
Zdanie sobie sprawy ze swoich mylnych iluzji nie jest łatwe

Tak naprawdę chodzi o codzienność.
O herbatę wypitą w spokoju rano, o wspólnie zjedzone śniadanie. O to, kto wstawi pranie i skosi trawę przed domem. O kupno soczystych, słodkich pomidorów, o szparagi z sosem serowym i karczocha który bez względu na okoliczność zawsze trzyma fason.
O własną hodowlę ziół w ogrodzie, poranne pieszczoty z kotem. Trzymanie się za dłonie, nową, utkaną z wiatru błękitną sukienkę. Delikatne promienie słońca na skórze, planowanie wakacyjnych podróży w rozhuśtanym radością kraciastym hamaku.

Zawsze koncentruj się na realnych celach dotyczących najbliższej przyszłości.” mówił Milton Ericsson
Najbliższa to nie ta za miesiąc czy osiem miesięcy. Nie wiadomo co wtedy będzie. To dziś i jutro, a nawet za chwilę. Reszta to tylko wyobraźnia.
Pierwsza, podstawowa wymówka w osiąganiu celów, to ta że droga jest daleka, a my tacy mali. I trzeba tyle czasu, żeby dojść tam, gdzie chcemy. I góra jest taka wysoka.
Takie myślenie uruchamia mechanizm negacji i zamartwiania się.

Chcemy być tacy jak wszyscy. Nie odstawać, bo to dziwne.
Od 6 lat nie mam w domu telewizora. Nie kojarzę celebrytów, gwiazd seriali i popularnych historii porywających miliony ludzi. Odcinam politykę i jałowe spory nie bardzo już wiem kto z kim i po co.
Zawsze miałam poczucie pewnej odrębności od tłumu i nigdy za tłumem nie szłam.
Czy naprawdę ważne jest w życiu aby robić wszystko tak jak inni ???