Menu
Post humanizm - kup bilet on line za 24 euro i obejrzyj jak się zabija dla rozrywki.

Post humanizm – kup bilet on line za 24 euro i obejrzyj jak się zabija dla rozrywki.

Sorry, this entry is only available in Polski. For the sake of viewer convenience, the content is shown below in the alternative language. You may click the link to switch the active language.

Kilka dni temu obejrzałam prezentację zdjęć, pokazującą jak młodzi dziesięcio-, dwunastoletni chłopcy przygotowują się do uczestniczenia w korridzie, ćwicząc w szkole dla przyszłych torreadorów.  Zdjęcia miały charakter reportażowy i właściwie na żadnym z nich nie było brutalnych czy krwawych elementów. Może poza jednym – ostatnim, gdzie na ziemi była duża czerwona plama krwi. Zdjęcie kończyło diaporamę i nie pozostawiało złudzeń, co do nieuniknionego losu zwierzęcia.

Poza tym jednym zdjęciem, pozostałe ujęcia były typowo reportażowe. Młodzi chłopcy trenujący z drewnianym popiersiem byka (jednokołowy wózek z przymocowanymi z przodu rogami, służący do trenowania ciosów), ujęcia zza kulis areny, tradycyjny strój, nauka poruszania się z muletą – codzienność młodych toreadorów.

Po krótkiej trzyminutowej diaporamie z podkładem muzycznym obecne na sali osoby mogły wyrazić swoje zdanie na temat tego co było dobre, a co można by poprawić w prezentowanych ujęciach.

Siedziałam, słuchałam i… zastanawiałam się o czym jest ta rozmowa. Czy  powinniśmy rozmawiać, co znaczy dobry kadr w tym reportażu i czy ciekawie pokazuje najważniejsze momenty zza kulis haniebnego procederu? Czy może powinniśmy podyskutować raczej nie tylko o tym, co widać na tych zdjęciach, ale głownie o tym czego nie widać i co za tym tak naprawdę się kryje?

Uderzyła mnie jedna wypowiedź: “… no nie mamy tutaj drastycznych scen, to dobrze, choć na ostatnim zdjęciu widać krew więc…, no…, wiadomo co było …”

Lepiej nie widzieć pewnych obrazów. Może jak ich nie widać to ich nie ma, no a jeżeli już są to, dzięki Bogu nie w tej prezentacji. Na sercu od razu robi się lepiej. W każdym razie estetyka została zachowana i nie trzeba patrzeć na cierpiące i męczone zwierzę, które umiera dla szczytnej idei uświęconej przez tradycję.

 

Myślę, że od tamtego wieczoru ten problem inkubował we mnie i to, co zobaczyłam na tej prezentacji pomimo, że zdjęcia tego nie pokazywały i to, co usłyszałam przez długi czas nie dawało mi spokoju. Dlatego musiałam napisać ten artykuł w nadziei, że może jednak warto zobaczyć głębszy kontekst sytuacyjny niż tylko ten, który widzimy zmysłem wzroku.

Chyba, że ktoś tylko taki zmysł posiada.

Korrida zawsze była dla mnie wstrząsającym tematem. Poniżej przedstawię trochę inny obraz korridy, a potem opiszę, co przeżywają młodzi chłopcy szkoleni na przyszłych torreadorów. Niestety tym razem nie zamieszczę żadnego swojego zdjęcia ( Photo: Pascal Guyot ). Nigdy nie uczestniczyłam w tym spektaklu i nie zamierzam. Liczę, że dla osób czytających ten artykuł nie będzie to miało większego znaczenia ponieważ prawdopodobnie wzrok nie jest ich jedynym zmysłem.

Zawsze zastanawiał mnie fenomen korridy. Barbarzyński rytuał powolnego zamęczania zwierzęcia i zadawania mu śmierci na arenie podczas spektaklu. Co w tym jest fascynującego? Wypuszcza się na arenę byka, którego na raty zabija kilku mężczyzn. Byk nie ginie od razu. Przed śmiercią zadaje mu się dodatkowe cierpienie. A wszystko dzieje się na żywo. Każdy kto płaci za korridę dokłada pieniądze do obrzydliwego biznesu. Bilet kosztuje od 24 do 100 euro. Najczęściej korrida polegała na zabiciu sześciu byków, czego dokonuje przeciętnie trzech matadorów ze swoimi pomocnikami.

Byki przed takim pojedynkiem są pozbawiane pożywienia i wody, przed walką piłuje im się rogi. Są zamykane w ciemnym pomieszczeniu, a tuż przed wypuszczeniem na arenę ich oczy smaruje się wazeliną żeby ograniczyć im pole widzenie. Na początku zadaniem matadora jest zdezorientować byka i wstępnie męczyć, machając mu przed oczami czerwoną płachtą. Jeżeli ktoś nie wie, to dopowiem, że byka nie rozwściecza czerwony kolor tylko sam ruch. Na arenie jest trzech toreadorów i gdy któryś z nich zaczyna mieć problem to albo chowa się za ogrodzenie, albo dwóch pozostałych odciąga byka. Ten etap jest najmniej żenujący i okrutny.

Po chwili na dźwięk trąbki sytuacja zmienia się. Na arenę wyjeżdża dwóch mężczyzn na koniach. To pikadorzy. Ich zadaniem jest wbicie bykowi dzidy w grzbiet. Dzięki temu uszkodzone zostaje unerwienie grzbietu, co sprawia, że byk nie może zbyt wysoko podnieść łba. Koń, na którym jeździ pikador ma osłonięte boki i oczy, dlatego nie ucieka. Teraz chwila dla torreadorów, którzy zaczynają machać płachtą, odciągając byka od konia. Jednym z najbardziej widowiskowych elementów jest wejście do całej gry kolejnych uczestników, tzw. banderillerów. Wchodzą na arenę pieszo i zaczyna się kolejny etap osłabiania zwierzęcia. Ich zadanie polega na wbijaniu w grzbiet byka krótkich włóczni ze wstążkami. Po tej części byk zazwyczaj jest już mocno zmęczony, zdezorientowany i poraniony.

Teraz na arenę wychodzi gwiazda imprezy czyli jeden z trzech matadorów – właściwy zabójca. Zwierzę jest w opłakanym stanie, krwawi, robi się coraz słabsze. Wtedy torreador wbija mu szpadę w grzbiet. Jeżeli dźgnięcie jest trafne, tzn. jeżeli byk zostaje powalony, w nagrodę może obciąć i wziąć na pamiątkę bycze ucho. Kiedy byk padnie na ziemię i dogorywa, wjeżdża zaprzęg. Do rogów byka przyczepia się linę lub łańcuch i ciągnie go triumfalnie po ziemi. To runda honorowa. Następnie martwy byk zostaje zabrany z areny, a matador czuje ekstazę. Wszystko odbywa się w towarzystwie muzyki pasadoble.

Po zabiciu pierwszego byka fanfary zapowiadają wpuszczenie kolejnego i cała zabawa zaczyna się od początku. A potem kolejny raz. I tak, za jedyne 24 euro można obejrzeć sześć razy ten sam spektakl.

Myślę, że miejsce gdzie odbywa się korridaa powinno nosić nazwę „arena psychopatów”.

Pisząc o tym czuję zażenowanie i obrzydzenie.

Młodzi chłopcy od najmłodszych lat oglądają korridę. Chcą wyglądać, ubierać się i doznawać takiej chwały jak torreador, kiedy triumfuje nad powalonym bykiem, a wokół rozbrzmiewają dźwięki fanfar. Torreadora opisuje się słowami “szlachetny”, “odważny”, „godny”. W szkole korridy młodzi dziesięcioletni chłopcy ćwiczą ciosy, wbijając szpikulec w słomianą kukłę byka. Kiedy chłopcy mają 16 lat uczestniczą w bezpłatnej fieście. To czas na pierwszą walkę z małym cielaczkiem. Na trybunach gromadzą się mieszkańcy i rodzina młodego torreadora. Rozpoczyna się piknik, na którym główną rozrywką jest zabicie dla rozrywki cielaczka. Każdy musi się tu sprawdzić: chłopiec, bo rodzice wywierają na niego nacisk i młody byczek, który jeżeli będzie zbyt łagodny na szkolnym wybiegu trafi prosto do rzeźni. Naprzeciwko młodych torreadorów staje roczne zwierzę. Nie zawsze wszystko idzie po myśli organizatorów. Chłopcy często są zdenerwowani, martwią się, że zawiodą oczekiwania, wymiotują ze stresu. Czasami cielak jest przerażony i nie ma ochoty walczyć. To źle wróży jego najbliższej przyszłości. Jeżeli młody torreador walczy nieporadnie wzbudza oburzenie i krytykę publiczności. Nic go nie tłumaczy. Chłopcy czują wtedy, że zawiedli oczekiwania rodziców i dziadków, którzy często nie przyjmują do wiadomości, bądź nie rozumieją ich stresu. Dopingują ich do dalszej walki, każą wracać na arenę. Jeżeli chłopcy się przełamią i zabiją cielaczka widownia obsypuje ich brawami, a w nagrodę dostają odcięte ucho zwierzęcia.

Martwego cielaka opasuje się łańcuchami i ściąga z areny.

Całość jest obudowana swoistą filozofią i niby religijnym rytuałem w ramach praw kultury i poszanowania tradycji. Sadystyczną rozrywkę usprawiedliwia wielka ideologia.

Jednak obrzęd składania krwawej ofiary nie ma w moich oczach żadnego usprawiedliwienia. Nie ma tu mistycyzmu, transcendencji, nie mówiąc już o uczciwej walce. To tylko katowanie zwierzęcia. Zwykłe tortury i męka. Zwierzęta konają, aby rozweselić i zadowolić publiczność. To barbarzyństwo nie do zniesienia dla ludzi choć trochę wrażliwych na ból i cierpienie. Korrida wyciąga z człowieka najgorsze emocje.

Na koniec nasuwa mi się jeszcze jedno pytanie, dotyczące oglądanej przeze mnie, opisanej na początku diaporamy.

Co by było gdyby w procederze zabijania dla zabawy zamiast byka był koń?

Czy ten fakt coś by zmienił ?

 

AFP Photo: Pascal Guyot