Menu
Małe, duże, nieoczekiwane i nagłe - zmartwienia.

Małe, duże, nieoczekiwane i nagłe – zmartwienia.

Sorry, this entry is only available in Polish. For the sake of viewer convenience, the content is shown below in the alternative language. You may click the link to switch the active language.

Ze smutkiem jest trochę tak jak z poranną kawą. Kiedy rano nie mogę lub nie mam czasy wypić w spokoju dużego kubka aromatycznej kawy odczuwam smutek. Jednak bez tego smutku nigdy nie doceniłabym jak pyszna jest poranna kawa. Bez smutku bylibyśmy płytcy i niepełni. Podobnie jest ze zmartwieniami. Nie jesteśmy w stanie bez nich żyć, ale jesteśmy w stanie odrobinę wpłynąć na ich odczuwanie

Kilka słów o martwieniu się o “cały świat” czyli otaczającą nas rzeczywistość

Czasami jest tak, że życie nas bezkompromisowo dociska. Dochodzi do sytuacji, ze to nie brak czasu na zrobienie kawy jest istotnym problemem ale brak chęci do jej zaparzenia.

Bo jak tu udźwignąć “cały świat” W końcu jesteśmy tylko ludźmi a na głowie setka problemów. Budzimy się rano i zerkamy w kalendarza ” co tam na  dzisiaj” Lepiej byłoby tego wszystkiego nie widzieć. Opadamy bezsilnie na poduszkę. A to dopiero szczyt góry lodowej. Bo przecież wczoraj zespół się samochód, bo po pracy trzeba zrobić zakupy i opłacić drugą ratę za mieszkanie a do tego nienajlepsza sytuacja polityczna w kraju, brak planów na weekend który ma być słoneczny.

Zostaje położyć się na plecach i zamknąć oczy. No cóż świata nie zmienimy ale czy naprawdę o wszytko powinniśmy się martwieć ?

Jak powiedział  Winston Churchill:

“Miałem w życiu ogrom zmartwień, spośród których większość nigdy się nie wydarzyła.“

Zróbmy podsumowanie na papierze, nie w głowie. Ile mieliśmy przekonań dotyczących przyszłości które się nie sprawdziły ? Jeśli martwisz się ogromem rzeczy, to po prostu część odrzuć. Świat się przez to nie zawali.

Pamiętam chwile z mojego życia które z założenia miały  być przyjemne a tu nagle tyle zmartwień.

Plan- wyjechać na wycieczkę w góry. Plecak spakowany, kawa w kubeczku przygotowana. No to w drogę :) Czas na relaks :)

Relaks oczywiście  do chwili kiedy nie zaczynam zadawać sobie pytań. Czy pogoda się utrzyma ? dzisiaj  może tak, ale jutro ? nie wiadomo ? Auto trzeba zatankować. A kawa, czy nie wystygnie ? A jak będzie kolejka do kasy to wystygnie. A czy wszystkie potrzebne rzeczy są zabrana ? No są. Ok A czy plecak nie będzie za ciężki ? Mam przed sobą 4 godziny marszu. A płyn na komary zabrany ? Jak się spocę mogą kąsać.

W takiej chwili zadaję sobie kilka pytań  Czy mam na wszystko wpływ? Czy mogę coś z tym  zrobić?

Pogoda –nie mam na nią wpływu. W ostateczności jeżeli zacznie padać to nie wrzucę słonecznego selfa na fb ale do celu dojdę :). Kawa, może czasami warto spróbować chłodnej. Plecak jak zwykle za ciężki. Myślałam o tylu alternatywnych rzeczach które mogą się wydarzyć, że dopakowałam go na maksa. Siedemdziesiąt procent się nie wydarzyło. Niosąc go przez cztery godziny miałam czas na rozmyślanie czego następnym razem na pewno nie zabiorę.

Nasze życie nie składa się tylko z problemów wycieczek. Są w nim ważniejsze elementy takie jak, brak kasy na czynsz, naprawę samochodu itp. Czasami trudna sytuacja w pracy, nienajlepsze relacje koleżeńskie. Ważne żeby nie ulegać panice ani emocjom. Co pomaga w takich chwilach? Kiedyś jedna z bliskch mi osób powiedziała ” Usiądź, weź kartkę i wypisz tyle pomysłów na rozwiązania, ile tylko jesteś w stanie wymyśleć. Nie oceniaj tych pomysłów, pisz wszystko co podpowiada ci głowa. Najpóźniej w połowie zaczną Ci powstawać pierwsze “prawdziwe” pomysły, które mogą uratować sytuację. To lepsze niż zamartwianie się” Parę razy spróbowałam – pomogło więc polecam :)

Co inni o nas myślą.

Możemy martwić się co o nas pozwiedza ludzie na ulicy, co powie o nas szef w pracy i co powiedzą o nas znajomi i rodzina. Każda z tych opinii ma inną wagę i uważam, że do każdej należy podejść indywidualnie. Szefa w moich rozważaniach pominę ponieważ ostatnio go nie mam :) 

Opinia przyjaciół i rodziny… no cóż. Biorę ich  opinię pod uwagę, ale tylko do tego stopnia, który daje mi pozytywny wpływ. Zdarza się, że ktoś z rodziny lub przyjaciół jest niemiły. Czasami bezpośrednio a czasami nie dosłownie lecz między wierszami zawiera nauki i wnioski skierowane do wydarzeń z mojego życia. Po kilku cichych frustracjach zrozumiałam, że osoba taka nienajlepiej czuje się sam ze sobą a ulgę znajduje dopiero w zwracaniu komuś uwagi.

Martwienie się na zapas

To chyba najtrudniejsza część tej historii o strachu i zamartwianiu się. Najtrudniejszą rzeczą jest zachowanie spokoju. Jestem przekonana, ze od tego elementu zależy powodzenie w większości naszych życiowych spraw.

Kiedy już wyciszymy emocje pierwszym pytaniem do samego siebie powinno być: Czy w tej chwili dzieje się coś strasznego?

Niedawno poznałam historię jednego z austryjackch psychiatrów Viktora Frankla którego los doświadczył tragicznie. Jego teoria dotycząca martwienia się brzmiała:

 “Trochę się martwić, ale nie tak zwyczajnie, nie po prostu! “

Według Viktora Frankla jednym z największych trudów naszych czasów jest dojmująca pustka egzystencjalna. Wpada się w nią nie mając poczucia sensu własnego życia. Pustka ta jest źródłem zmartwień które potem owijamy dookoła bzdurnych problemów, a problemy ważne rozdmuchujemy do poziomu niewykonalnych, choć w praktyce są wykonalne. Pustka ta sprawia że cały czas mamy poczucie, ze coś nie gra,  że nie jesteśmy wystarczająco dobrzy, że nie damy rady, że tym razem świat okaże się dla nas zbyt zły i bezwzględny.

A tak nie jest.

Viktor Frankl opisuje jednego ze swoich pacjentów, bardzo ważnego człowieka cierpiącego na depresję. Przed dwoma laty zmarła jego żona i on od tamtej pory nie mógł się pozbierać. Nic nie pomagało. Cały czas było mu smutno, że już nie ma przy nim żony. Jego życie straciło sens. W toku rozmowy Frankl spytał go, co by było, gdyby to on zmarł pierwszy i teraz jego żona żyła drugi rok bez niego. Mężczyzna odpowiedział, że cierpiała by tak samo, że również byłaby w depresji.

Frankl spytał się go więc: czy to nie jest tak, że swoim przeżyciem niejako “uratowałeś” ją od tej depresji i teraz Twoje cierpienie jest zapłatą,  dzięki któremu Twoja żona ma spokój, a Ty zostałeś, by ją wspominać?

Takie podejście – rozsądek, dystans, spokojne i uważne spojrzenie na samego siebie  pomaga w przypadku martwienia się o rzeczy najtrudniejsze czyli zdrowie i przyszłość.

Nie znam wszystkich problemów ludzi czytających ten tekst.

Być może są to problemy tak duże, że to wszystko co zostało napisane jest wyłącznie śmieszną próbą poprawy humoru, z góry skazaną na porażkę. Ale jeśli nie są to problemy tak duże to można sobie z nimi poradzić

Być może będzie trudno. Być może będzie długo. Być może będzie lało i wiało a kawa w drodze na wycieczkę wystygnie. A może będzie inaczej, lepiej, bo znienacka pomoże Ci ktoś, o kim nawet byś nie pomyślał. Dlatego warto po prostu robić swoje.

Warto czasem sięgnąć po coś prostego.

Warto wywietrzyć głowę.

Warto pójść na spacer.

Warto zrobić ładne zdjęcie.

Warto wstać o świcie i patrzeć, jak w mieście zapełniają się ulice.

Warto wypić niezłą kawę.

Warto po prostu odpocząć.