Dążyć do doskonałości czy pozwalać sobie na „małe grzechy”?
Polegać na własnej intuicji czy wdrożyć „9 inspirującymi lekcjami Steve’a Jobsa” ?
Odwiedzić super coacha czy skonsultować się z nieobiektywnym przyjacielem?
Stworzyć plan 5-letni czy zdać się na los?
Uczyć się na pamięć „złotych myśli”?
Wmawiać sobie „mogę wszystko” czy „nic nie muszę”?
Zalecam pozamykać wszystkie poradniki, nie słuchać się nikogo i żyć bez – błędnie po swojemu, bo przecież podobno najlepiej „człowiek uczy się na własnych błędach”.
Sukces lub jego brak gwarantowany :)